Wednesday, June 29, 2005

podwodna powodz

deszcz.
nie kapusniak ani przelotny prysznic.
deszcz. najprawdziwdza ulewa bez przerwy. dzien w dzien przez ostatni tydzien.
obija sie o dachy, namioty, glowy, drzewa, ulice, samochody.
w myslach, glowach, konwersacjach. wszedobylski deszcz.
codziennie kladziemy sie spac z nadzieja ze przestanie padac. ale tak sie nie dzieje.
a dzis, jakby zmierzajac do wielkiego finalu, po dlugim crescendo, nadeszla POWODZ .
nie ma juz campingu, jest tylko woda. namioty i rzeczy bezsilnie unoszace sie na powierzchni wody. male dramaty przemoczonych aparatow, ubran i braku snu. ludzie smiejacy sie, ludzie placzacy. chaos.
a wszystko to przy nieprzerwanym akompaniamencie deszczu obijajacego sie o dachy, namioty, glowy, drzewa, ulice, samochody...

0 Comments:

Post a Comment

<< Home