Wednesday, June 01, 2005

codow-nie sydney

Pierwsze australijskie przezycie? rosyjski emigrant w roli kierowcy busa o wdziecznym i mieniu BORYS. tak bardzo wschodnioeuropejski, fajka za fajka plus komora dumnie sterczaca z kieszeni koszuli. agresywnie wskazujacy palec z pytaniem:'and you? your name?'z tym dziwnie znajomo brzmiacym akcentem.
a potem? tokyo village. niemiecki hostel pelen japonczykow. prawdopodobnie jestem jedyna bez skosnych oczu. pogodny humor tego miejsca powinien byc zarazliwy.
a na koniec samo serce kosmopolitycznego giganta, ikony, opera, most widziane z dwukolowej perspektywy. jedyny sposob na docenienie sydney to na rowerze (jezeli jest cokolwiek doceniac...) masywne betonowe giganty, nieprzerwany strumien ludzi i samochodow, podejzane ulicznki przedmiesc...wszystko to zmusza mnie do jednego - UCIECZKI - od podstarzalego aborygena z niechlujnie obsmarowanym biala farba cialem imitujacym tradycyjne malunki, siedzacym bezczynnie na przystani - podroba?

0 Comments:

Post a Comment

<< Home