Saturday, November 06, 2004

tak. znow zaswedzial mnie tylek. po kilku miesiacach milczenia znow mowie tym glosem 'skad indziej'. bylo spontanicznie. decyzja o wyjezdzie do izraela i konfrontacji rzeczywistosci z papka ktora karmia nas media. wizja szalejacych terrorystow podkladajacych bomby w kazdym mozliwym miejscu publicznym miala byc podwazona tym czemu przygladalam sie przez te dwa tygodnie. mala kraina wymalowana tak wieloma kolorami gdzie kultura jest pobudzona swa roznorodnascia, w ciaglym ruchu, niecierpliwa, niepewna. z otwartymi oczami probowalam schwytac garsc tego zycia.
polnoc. pejzaze soczystej zieleni, o lagodnym wygladzie i odczuciu. gdzies w oddali majaczy gora hermon, odwieczna pokusa ale niezrealizowana ambicja. nawet wszedobylskie wojskowe ciezarowki wydaja sie wtapiac w tlo zielonych wzgorz.
poludnie. kraina gdzie obradza jedynie skala. najpierw niesmiala, staje sie coraz bardziej zdecydowana w swym wygladzie, zmienia rysy na ostre, majace miliony lat warstwy piasku i skaly. tutaj zachod slonca jest festiwalem natury i koloru pozostawiajacym mnie z otwartymi ustami laknaca jego purpury i czerwieni. cisza chlodnej nocy gdzies ponad kraterem. droga do izraelskiego czubka - eilatu wdluz szorstkiej linii pustynnych gor. w koncu, delicje natury pod powierzchnia morza czerwonego. ale nie tylko natura czyni to miejsce loteria z milionowa wygrana - jest jeszcze historia, ten religijny duch miejsca ktory rozlewa sie po mnie calej. to jeszcze ludzie i ich odmiennosc.

0 Comments:

Post a Comment

<< Home